517
BLOG
Rodzina, Kościół i kapitalizm źródłem patologii
BLOG
W 38. numerze Newsweeka rozwiązano problem pochodzenia wszelkich patologii z pedofilią na czele. Według dr Chwedeńczuka ich źródłem jest instytucja rodziny. Wyraża on tę myśl wyraźnie i dosadnie, zaś przepytujący go dziennikarz Tomasz Stawiszyński okazuje się albo bezrefleksyjnym pismakiem, albo podziela poglądy socjalistycznego doktora.
Według Bohdana Chwedeńczuka, za patologie w rodzinie np. wieloletnie gwałcenie córki przez ojca, współodpowiedzialnym sprawcą jest pewien stan świadomości – idee dominujące w naszej kulturze, nakazujące traktować rodzinę jako układ zamknięty.
Doktor ubolewa nad tym, że ludzie w swojej hierarchii wartości stawiają rodzinę na wysokim (pierwszym) miejscu. Na pytanie, czy powinna być zepchnięta na dalsze, mniej istotne miejsca, odpowiada: Oczywiście.
Według socjalistycznego doktora, ludzie powinni bardziej niż z rodziną, identyfikować się z: klubem żeglarskim, kółkiem brydżowym, towarzystwem miłośników logiki formalnej albo towarzystwem miłośników wspinaczki wysokogórskiej. Wysoka lokata rodziny w badaniach postaw społecznych nie cieszy mnie właśnie dlatego, że ta hermetyczna rodzina sprzyja patologiom.
Rodzina powinna być więc jak klub brydżowy – każdy może zostać jej członkiem, każdy z niego wystąpić, nikt nikogo nie może do niczego zmuszać. I musi być jak najbardziej otwarta. Na postęp oczywiście…
Podczas ataku na rodzinę, nie sposób nie zaatakować drugiej, najbardziej znienawidzonej przez socjalistów instytucji jaką jest Kościół Katolicki. Gdy dziennikarz (całkiem trzeźwo, muszę przyznać) pyta się, jaka powinna być rola instytucji pojmowanych tradycyjnie jako wspierających rodzinę, doktor filozofii odpowiada: Od Kościoła niczego bym tu nie oczekiwał. Katolicyzm w dużej mierze wspiera tę trującą ideologię rodzinną.
Oprócz Kościoła katolickiego, inną poważną przyczyną „zamknięcia” rodziny i jej dalszego, bardzo szkodliwego według doktora konserwowania, jest kapitalizm. Przy wolnym rynku zawierającym taką dawkę konkurencyjności, wyścig szczurów, walkę o przetrwanie – w takiej rzeczywistości nieodzowne staje się jakieś wsparcie, choćby iluzoryczne. Te zaś dostarcza właśnie owo źródło patologii – rodzina, nad czym doktor bardzo ubolewa.
Jak stwierdził kiedyś Kisiel, Adam Schaff był obłąkany socjalizmem. Chwedeńczuk zaś, był asystentem Schaffa i jak widać przejął, a także rozwinął dziedzictwo swego mentora, który głosił eurosocjalizm już kilkadziesiąt lat temu. Walka z triadą: rodzina, Kościół, kapitalizm – trwa więc w najlepsze. Z otwartą przyłbicą (za to szacunek), w mainstreamowych mediach.
Chwedeńczuk twierdzi expressis verbis, że pomiędzy rodzicami, którzy zabraniają ubierać się dziecku w ten czy inny sposób, słuchać jakiegoś rodzaju muzyki, a pomiędzy rodzicami, którzy gwałcą i zabijają swoje dzieci – istnieje ciągłość. Kontinuum – jak uczenie określił to doktor. Według niego, sprawy miałyby się w porządku dopiero wtedy, gdyby tego narzędzia, czym określa prawo rodziców do decydowania o swoich dzieciach – by nie było.
Ni mniej ni więcej, Chwedeńczuk zamierza zniszczyć instytucję rodziny, poprzez stopniowe odbieranie praw rodzicielskich rodzicom. A to dzieje się teraz, tutaj na naszych oczach. Dzieci już nie należą do rodziców. Są państwowe. Rodzice przecież nie kochają swoich dzieci tak, jak kochają je urzędnicy i ideolodzy, tacy jak socjalistyczny doktor Bohdan Chwedeńczuk.