Podniecanie się próbą bojkotu TVN przez PiS, jest charakterystycznym zachowaniem ludzi, których cały światopogląd polityczno-społeczny zbudowany jest w oparciu o relacje telewizyjne. Dla ludzi tych, najważniejszym źródłem wiedzy o polityce są "Fakty", "Wiadomości" i inne kretyńskie audycje, których naturę świetnie oddaje słowo "infotainment"
Zdecydowana większość ludzi w Polsce i w całym rozwiniętym świecie zresztą, buduje swój obraz polityki poprzez przekaz telewizyjny, który jest najbardziej podatny na wszelkiego rodzaju manipulacje, socjotechniki i kłamstwa. Jest to dzisiaj najbardziej sugestywne medium. Czego nie ma w TV - to w polityce nie istnieje. Najmniej istotny szczegół, jak puszczenie bąka przez prezesa PiS, może być zaś przedstawienie jako zagrożenie dla demokracji i globalnego klimatu. I ludzie w to święcie wierzą.
Następne w swojej skuteczności jest radio. Na końcu prasa. Wyświechtane powiedzenie "kto ma media ten ma władzę" jest ciągle aktualne. Dlatego też media nie są wolne, tylko koncesjonowane. Polsat, WSI i WSI24 to telewizje, które dostały pozwolenie na działanie od polityków. I ci politycy mogą licencje na nadawanie zabrać.
Oprócz tego istnieją media publiczne, które, jak to się ładnie na studiach mówi, służą "realizacji prawa do informacji" zawartego w Konstytucji. Jest to dosyć zabawny pretekst, aby mieć zwiększoną kontrolę nad TV a przez to nad świadomością mas.
Bolszewicy dostając się do władzy, zwalczali analfabetyzm, aby ludzie mogli czytać agitacyjne ulotki. Nieco później entuzjazm do nauki czytania opadł, bo wymyślono radio. Odbiorniki za darmo dostarczane były w najdalsze zakamarki Rosji.
Dzisiaj w Polsce, Polsat, TVN i TVP zamierzają podzielić między siebie rynek z okazji przejścia na nadawanie cyfrowe. I podobnie jak bolszewicy, aby nie stracić monopolu na nadawanie, zapowiadają rozdawanie za darmo dekoderów do cyfrowego przekazu...