W związku ze światowym trendem "bezpieczniactwa", Piotr Pacewicz z GazetayWyborczej skarży się na Donalda Tuska, że ten jeżdżąc na nartach nie założył kasku. Jeździł sobie lekkomyślnie z gołą głową! Co z tego zaś może wyniknąć? Jak twierdzi pan Pacewicz:
"ci wszyscy ludzie pomyślą sobie, że skoro premier może [jeździć bez kasku - przyp. J.L.), to oni też".
Na szczęście na razie nie ma przymusu noszenia kasku, ale takie materiału prasowe (i telewizyjne - było o tym również w TVN kiedyś) są wodą na młyn dla idiotów, którzy pragną mojego szczęścia bardziej niż ja sam. I dla producentów sprzętu oczywiście...
Niby niewinny mały komentarz na drugiej stronie GW, ale jest to jeden z tych, które drobnymi kroczkami wprowadzają absurdalne przepisy "dla naszego własnego dobra". W poprzedniej kadencji jakiś poseł PIS chciał np. wprowadzić obowiązkowe kaski dla rowerzystów - wszak to niezwykle niebezpieczny sport. Inni chcieliby wprowadzić zakaz słuchania głośnej muzyki w samochodzie lub zakazać palenia w aucie, a nawet w prywatnym domu (to przykład z USA). Jeszcze inni zakazazli palenia w prywatnych knajpach, do których dobrowolnie przychodzą klienci. I nad tym wszystkim ludzie przechodzą do porządku dziennego, tak już są wytresowani. "Widocznie to jest dobre, skoro państwo tak każe" - myślą sobie bezmyślnie...
Boże, broń przed opieką państwa.