Niczym. Obydwaj chcą nam zrobić dobrze. Tyle, że pod przymusem...
Gwałt ten, jaki zadają i pragną zadawać w coraz większym stopniu ludzie o poglądach lewicowych, rozgrywa się na dwóch obszarach. Pierwszym są działania człowieka i jego aktywność w sferze gospodarczej. Politycy lewicy pragną "opiekować się" nami, abyśmy, broń Boże, nie kupili pączka od sąsiadki, który nie ma atestu, certyfikatu, badań i nie spełnia trzech surowych norm "unijnych". Rolnika chronią zaś tak mocno, że nie może on wyprodukować za dużo mleka niż wynosi zaplanowany w centrali przydział, bo dostanie za to karę. Niech tylko zaś ktoś by ośmielił się sprzedawać leki bez recepty, zbudować sobie dom bez pozwolenia lub wyciąć bez zgody "opiekuna" drzewo ze swojej prywatnej działki, które grozi zawaleniem na budynek...
Drugi obszar, na którym natrętnie gwałcić chce nas lewica, to sfera obyczajowa. Obyczajowość zbudowana na normach nauki chrześcijańskiej jest solą w oku każdego lewicowca. Przy każdej okazji naśmiewa się on, wyszydza i próbuje zdyskredytować kobiety i mężczyzn o solidnych, konserwatywnych poglądach. Za szczyt dopuszczalnej ultrakonserwatywności uważają owi lewicowcy życie w małżeństwie i posiadanie dwojga dzieci.
"Opiekun" taki, pragnie z każdej nastolatki uczynić puszczalską, z nastolatka degenerata bez zasad i jeszcze za darmo rozdawać im środki antykoncepcyjne, bo zacofani rodzice przecież tego nie zrobią... A wszystko przy słowach bardzo modnej ostatnio wśród nastolatków niemieckiej piosenki dyskotekowej "Du hast den Schönsten Arsch der Welt".
Niektórzy ludzie, mający poglądy lewicowe nie uznają tych działań za gwałt na jednostce, ale za rzecz pożądaną. Przypominają oni tę wredną, brzydką kobietę z kawału, która celowo chodziła w nocy po parku, bo myślała, że ktoś się nią zainteresuje...