Władze Warszawy już od 20 lat nie są w stanie ściągnąć długów od słynnego restauratora Gesslera. Najnowszy pomysł polega na tym, aby kupić na licytacji komorniczej atrakcyjną nieruchomość, w której ma on lub miał (bo nie jest to jasne...) udziały. Jest to już druga licytacja, ponieważ na pierwszej nie było ofert kupna. Geniusze z Ratusza wymyślili, że tym razem to miasto kupi ten lokal a później... sprzeda go z zyskiem.
Dziwi mnie, że nikt jeszcze nie wyśmiał tego toku myślenia. Przecież jest to sprzeczne z interesem miasta! Skoro nikt nie będzie w stanie zapłacić za budynek p. Gesslera więcej niż Ratusz podczas licytacji, to dlaczego potem miałby wyłożyć więcej, gdy sprzedawać go już będzie miasto?
Wartość nieruchomości oszacowano na pierwszej licytacji na 4,3 mln. Kolejna będzie startować z poziomu o jedną trzecią niższego. A jaka jest cena rynkowa? Z pewnością dużo niższa. Miasto nie ma szans nabyć tego budynku za cenę niższą od rynkowej aby później go sprzedać "dużo drożej", bo jest to po prostu na wolnym rynku niemożliwe.
Jeśli władze Warszawy będą się kurczowo trzymać tego, w ich opinii szczwanego, planu i faktycznie kupią tę nieruchomość, to zamiast zysku z ewentualnej późniejszej sprzedaży, będą mieli kolejny nierentowny budynek, do którego trzeba będzie dopłacać. Chyba, że wynajmie się go znajomym przedsiębiorcom za ułamek ceny rynkowej...
Komentarze